Zgodnie z obietnicą wracam do kupionych w 2013 roku rajtek. Tu pisałem o nylonkach maturzystki Majki. To był zakup z ogłoszenia. Drugie w 2013 roku kupno rajtek było czysto przypadkowe. Ze względu na wysokie temperatury wręcz nieprawdopodobne. To był lipiec, z nieba lał się dosłownie żar. W cieniu ponad +30 stopni. Byłem wtedy na plenerowym zlocie różnych pojazdów. Praktycznie zero cienia i ciągłe słońce. Upał mnie wykańczał, choć byłem można powiedzieć maksymalnie porozbierany. Wyobraźcie więc sobie jak się zdziwiłem, gdy zobaczyłem dziewczynę ubraną w grube rajstopy (sam fakt ubrania rajstop był już bardzo dziwny, a tu w dodatku grube), a na nich jeszcze jeden ocieplacz, czyli czarne bawełniane zakolanówki. Strój odpowiedni na wielkie mrozy, a nie na taki żar. Dziewczyna była w pracy – razem z koleżanką roznosiła ulotki reklamowe. Cały czas więc chodziła. Pomyślałem sobie, że stópki musiały jej pięknie pachnieć. W taki upał na pewno się mocno pociły. Mimo, że rajtki miały mało mnie kręcący, buraczkowy kolor – chciałem je mieć. Dziewczyna była bardzo ładna i seksownie wyglądała w tym pasującym do innych warunków pogodowych stroju.
Mijałem ją kilka razy i dokładnie przyglądałem się tym trochę nietypowym, ale i tak bardzo seksownym rajstopom. Około południa zauważyłem, że laska ma już gołe nogi (niezupełne – zakolanówki zostały, ale to pewnie dlatego, że nie chciała mieć w butach bosych stóp). Pachnące rajtki były więc w torebce. Ta świadomość była strasznie podniecająca. Taka łatwa dostępność już zdjętych rajtek mogłaby jednak ułatwić ich kupno. Pomysł miałem, odwagę też. W końcu dziewczyny zatrzymały się na uboczu (to ważne, bo wokoło miałem sporo znajomych, z żonką jednak nie przyjechałem). Podszedłem do nich i od razu zaproponowałem kupno. Do tego dodałem historię o zakładzie, w którym biorę udział. Mam zaproponować napotkanej, nieznajomej dziewczynie kupno jej rajstop za 30 zł. Jeżeli zgodzi się, to wygrałem. 18-letnia Ola zgodziła się. Wyjęła z torebki swoje bordowe rajtki i sprzedała mi je. Nawet sobie nie wyobrażacie, jaki byłem wtedy nakręcony. Od razu chciałem je wąchać, a tu nie da się. Wszędzie przecież tyle ludzi. W końcu kilka razy gdzieś tam udało mi się powąchać rejon cipki i palców. Niestety bardzo rozczarowałem się. Ze względu na mega upał liczyłem na bardzo mocny zapach, a tu nic. Rajstopki świeżutkie, pachnące płynem do prania.
Nie zmienia to jednak faktu, że jeszcze ok. 2 godziny wcześniej były na nóżkach takiej fajnej laski. Ich grubość to około 60 DEN, wiele razy noszone i chyba tyle razy prane. Niestety po czasie muszę stwierdzić, że nie był to zbyt udany zakup. Cena owszem super, ale nie pachną, są grube i jeszcze ten kolor. Gdyby tylko były czarne. Tak wyglądają, niestety nie na dziewczynie:
Już po ich kupnie wymyśliłem, że wrócę do Oli i poproszę ją o kilka zdjęć w tych rajtkach, bo przecież muszę mieć dla kolegi jakiś dowód. Niestety dziewczyna bardzo zmieniła swój stosunek do mnie. Była bardzo niemiła, odburknęłą, że to mój problem i odeszła z koleżanka. Zostałem więc potraktowany jak jakiś zboczek. Z ukrycia zrobiłem jej kilka fotek. Wtedy rajstopki były już moje, więc nóżki bose:
W kolejnych wpisach zobaczycie nóżki i stópki czytelniczki bloga - Mallinki. Będą też rajtki mojej żony, jeszcze coś od Theo, a w części filmowej młoda Rosjanka (Ukrainka?) bzykana przez kolegę. Czytelnik o nicku Adelkenem podesłał mi efekt swoich fotograficznych łowów na ulicy - to też pojawi się za jakiś czas.